wtorek, 3 września 2013

Różnica między NO LIFE, a zwykłym graczem.

Witam!

Wielu graczy na całym świecie jest szykanowanych przez swoich rodziców, znajomych i całą rodzinę za to że są odrealnieni i przypisuje się im łatkę NO LIFE (brak realnego życia). Czy słusznie ? Według mnie nie, ponieważ trzeba rozróżnić gracza - pasjonata dla którego gry są jak łowienie ryb dla kogoś drugiego. Spędzają tyle czasu ile spędzali by przed innym hobby. Jednak nie wolno ich nazywać no life - ami, ponieważ po prostu nimi nie są. Będąc zwykłym graczem poświęcasz średnio max 2h dziennie, będą graczem/pasjonatą  poświęcasz 4/5h dziennie, a będąc no life lub uzależnionym od gier komputerowych spędzasz  przed komputerem/konsola cały swój czas wolny często omijając nawet potrzeby fizjologiczne na rzecz grania. Jednak co przede wszystkim odróżnia gracza uzależnionego od innych graczy ?
 Zwykli gracze bowiem potrafią nie grać dzień, dwa, tydzień i nie są z tego powodu nieszczęśliwi, bo gra dla nich jest czymś co ich odstresuje. Uzależnieni gracze natomiast są jak narkomani, dla nich nieważny jest otaczający ich świat byleby zaspokoić swoja rządzę gry. Może się to wydawać dziwne ale faktycznie od gier komputerowych można się łatwo uzależnić. Najbardziej według mnie narażone są osoby w młodym wieku (gimnazjaliści). Po tym okresie można zaobserwować fakt, że gry wideo wypierane są przez bardziej "dojrzałe" używki takie jak alkohol. Kraje, w których uzależnienie od gier wideo występuje najczęściej, ponieważ gry są w tych krajach bardzo popularne to: USA, Japonia, Chiny, Korea Południowa. Najbardziej do rozprzestrzenienia się tego zjawiska przyczynia się globalizacja i gry online. Tego typu gry wymuszają na graczach ciągła mobilizację i chęć bycia lepszym. jednocześnie mikro płatności zawarte w grze nieraz doprowadzają rodziny do bankructwa, gdyż oferują za pozornie małą cenę wsparcie dla gracza. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gry takie mają system leveli, który wymusza na graczach ciągłe nabijanie go. Oczywiście takie gry wideo są od 12 roku życia przez co grać w nią może każdy. Wrócę jednak jeszcze do krzywdzącej teorii, która mówi, że gry są złem lub są strata czasu.

Jest to nieprawda i totalna bzdura, bo nawet chirurdzy ćwiczą na grach wideo precyzyjność i opanowanie. Gry mogą, także odstresować, a stwierdzenie że uczą agresji jest bez sensu. Każdy "normalny" wie przecież że nie ma 9 żyć i świat to nie GTA, więc czy gra w gry czy nie i tak nie pójdzie do klasy z bronią i nie wyrżnie połowę kolegów. Jednak powrócę jeszcze do tematu tego postu. Po czym rozpoznać no life - a od zwykłego gracza? Przede wszystkim poprzez portale społecznościowe, zdjęcia i zachowanie. Nikt normalny nie będzie wrzucał swojej postaci z Metin 2 czy WOW na facebook po to aby się chwalić jaki ma się lvl. Owszem można np: zdjęcie pucharu lub zdjęcie na jakimś turnieju, na którym się gra opublikować, ale nie sama postać z gry.... Drugi aspekt to ciągła rozmowa o grach i na temat gier. Zwykły gracz jak spotka się z drugim pasjonatą to porozmawia chwilkę o grze i nowościach po czym powróci do bardziej realnych spraw. Natomiast uzależniony gracz myśli, rozmawia, kontaktuje się tylko przez grę i o grze. Dla niego nie ma znaczenia co się dzieje na świecie tylko kiedy będzie premiera np: nowego Diablo lub dodatku do WOW - a. Uzależnienie od gier wideo jest jednym z  najgorszych uzależnień, ponieważ rodzice na początku często bagatelizują jego objawy u swoich dzieci. Przecież on nie pije, nie pali i nie ćpa to, że sobie pogra trochę dłużej to nic. Pogra pogra, wyrośnie i przestanie, a to nie prawda. Wiadome dorośli gracze grają w gry bo czemu nie ? Przecież to typowa rozrywka, ale grać a napierda... non stop to jest różnica. Warto więc zwracać szczególną uwagę na graczy w wieku gimnazjalisty. Na domiar złego koło niestety się zamyka. O ile osoba co nadużywa alkoholu itp. używek jest uważana w szkole za "kozaka" o tyle uzależnieni od gier wideo są w szkole szykanowani i poniżani. Daje to niestety taki skutek, że młody no life nie chodzi do szkoły bo jest poniżany i ma wymówkę do ciągłego grania. Rodzice natomiast, nie szukają winy u swojej pociechy, a chodzą od nauczycieli po dyrektorów i starają się udowodnić, że ich syn/córka jest w porządku, a cały świat jest winny w tym szkoła. Podsumowując, prosiłbym aby nie
marginalizować problemu uzależnienia od gier wideo. Jednocześnie proszę nie wrzucać wszystkich gracz do jednego worka z napisem NO LIFE. Gry wideo mogą być dla innych niepotrzebną stratą czasu, a dla drugich hobby. Warto mieć na uwadze, że jak w każdym uzależnieniu jest cienka granica między normalnością, a przepaścią. Jeśli, więc czytają ten artykuł młodzi gracze to proszę was przede wszystkim o to byście, czasem zastanowili się czy nie lepiej wyjść na dwór z kolegami lub pójść pograć w piłkę, bo gra nie ucieknie, a życie tak.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przed publikacją KOMENTARZU musisz wybrać profil np: anonimowy, który jest nad przyciskiem OPUBLIKUJ